poniedziałek, 22 lipca 2013

Rozdział I - Hyuuga

Rozdział I
- Uzumaki! - oburzyła się blondynka zajmująca stanowisko przywódcy Konoha-Gakure no Sato.
- Tsunade! - krzyknął zirytowany blondyn. - On żyje! Mało tego, jest silniejszy!
- Uzumaki Naruto, w tej chwili odwołaj te brednie! - rozkazała starszyzna wioski. - Sam widziałeś, ba, sam doprowadziłeś go do upadku! Nie możesz nagle twierdzić, że Ryokugan* wznowiło działalność.
- Do jasnej cholery, sam ich widziałem! Skład inny, ale przywódca ten sam!
- Nie mam do ciebie sił, Uzumaki... - westchnęła Tsunade.
- To nie moja wina, sam nie wiem, jak ten skurwiel przeżył...
- Dość! Uzumaki Naruto! Twoim zadaniem na dziś jest towarzyszyć Hiashi'emu Hyuuga przez okrągły miesiąc. Będziesz tam nocował, jadł i bytował! Zaczynasz w tej chwili, kończysz w nocy z 26, na 27 marzec o godzinie 0:00. Misja ma rangę C, teraz wynocha! - warknęła Godaime uderzając pięścią w stół rzucając w niego zdenerwowane spojrzenie. Blondyn w odpowiedzi jedynie prychnął.
   Wyszedł pośpiesznie, więc dół jego krwistoczerwonego płaszczu z motywem czarnego ognia poruszył się tworząc niesamowity efekt, przez który Hokage z trudem przełknęła ślinę.
   Z budynku wyszedł szybko, tak samo zresztą pojawił się przed bramą wejściową na teren posesji klanu Hyuuga, którego wstępu broniła trójka ludzi do niego należących.
- Godaime mnie przysyła - powiedział mijając posiadaczy Byakugana. Nie zareagowali, za bardzo szanowali "bohatera".
   Odnalezienie odpowiedniego budynku nie było trudne, gdyż był największy, a on drogę znał na pamięć. Większość należała do parteru, a pierwsze piętro znajdowało się w trzech miejscach. Dwa pierwsze były na krawędziach domu od strony wejścia przez teren Hyuuga, a trzecie znajdowało się na drugim końcu willi.
   Powolnym krokiem dotarł do drzwi budynku, po czym nacisnął dzwonek, który rozbrzmiewał chwilę w całym domu przyjemnym dźwiękiem informując domowników o nadejściu, niespodziewanego w tym wypadku, gościa. Nie minęło kilka minut, a drzwi otworzył obiekt misji Uzumakiego. Hiashi Hyuuga. Brunet posiadający tak ciemne brąz włosy, że łatwo było je pomylić z czarnymi i jednocześnie posiadacz Byakugana, automatycznie oznaczało to, że posiadał białe oczy.
- Witaj, Hiashi-san - przywitał się. - Jestem tu z rozkazu Tsu - podrapał się po karku lewą ręką przekrzywiając głowę na prawo. - Kazał mi u ciebie nocować, jeść i bytować, przy okazji towarzyszyć. Znowu - rzekł ze znudzeniem.
   Prawdę mówiąc ta sytuacja nie była dla nich niczym nowym.
   Hiashi westchnął nic nie mówiąc, a jedynie zapraszając go do środka. Skorzystał.
- Na ile? - zapytał równając się z blondynem.
- Miesiąc, do północy między 26, a 27 marca - odpowiedział z wyrzutem.
- Ile?! - krzyknął zszokowany. - Mój biedny portfel...
- Spoko, wujaszku - powiedział nie wyczuwając w pobliżu nikogo, kto mógłby ich usłyszeć. - Wiesz dobrze, że mam sporo, więc mną się nie przejmuj. Najprawdopodobniej przesiedzę ten miesiąc na twoim polu treningowym, albo wysyłając klona po kolejne porcje Ramen do staruszka - zaśmiał się.
- Nie tym razem - powiedział poważnie. - Proszę cię, żebyś zajął się moją córką na czas mojej nieobecności. Wyjeżdżam do Kiri-Gakure no Sato na dwa miesiące w sprawach dyplomatycznych. Mizukage prosiła o wysłanie kogoś, kto mógłby zapoczątkować tam klan Hyuuga. Jeśli się uda, będę musiał zastanowić się kogo wysłać.
- Wujaszku, nie bój żaby, Hanabi nic się nie stanie podczas twojej nieobecności - powiedział poważnie. - Zajmę się nią najlepiej, jak potrafię.
- Cieszy mnie to. Wiem, że jesteś bardzo odpowiedzialnym młodzieńcem, ale martwi mnie fakt, że dalej jesteś prawiczkiem - rzekł równie poważnie.
- Ej, no... - załamał się blondyn. - Nie przypominaj, jestem po prostu ostrożny - dodał po chwili.
- Haha - zaśmiał się Hyuuga. - Żartowałem.Wiesz, ostatnio się zastanawiałem nad zaproponowaniem ci małżeństwa z Hanabi. Ma już piętnaście lat, a kobiety w naszym klanie wybranego narzeczonego miały już w tym wieku. W każdym razie Hinata miała - powiedział, ale przy ostatnim zdaniu zacisnął lekko pięść.

Blond włosy posiadacz demona rzucił się do ataku na Obito, tym samym przerywając przez przypadek dopływ chakry Kuramy do jednostek Sojuszu. Tę chwilę wybrał Madara, by pochwycić ją swoim Sharinganem, przez co została wciągnięta do jego osobistego świata.
- Obito, mamy czego chciałem. Wycofujemy się - rzekł na tyle głośno, że usłyszał go każdy z obecnych. Brunet skrzywił się, ale wykonał polecenie.

- Przepraszam - szepnął. - To moja wina, dałem ponieść się emocjom...
- To nie twoja wina. Ja też bym się wściekł, gdyby ktoś ożywił mojego ojca, którego nigdy nie znałem, a kto inny zniszczył go w mgnieniu oka, chociaż miał szanse na ponowne życie - odpowiedział posiadacz białych oczu, a następnie westchnął. - Poza tym jak ci się układa z Ino?
- Co? - niebieskooki zdziwił się pytaniem przyjaciela.
- Widziałem was razem. Wydawaliście się dość blisko - odpowiedział na pytanie młodszego towarzysza.
- Cóż... - zaciął się. - To ważna osoba w moim życiu. Najlepsza i najważniejsza przyjaciółka, ale nie kocham jej tak, jak osobę, z którą mógłbym spędzić całe życie. Co nie wyklucza faktu, że kocham ją jak najbardziej, ze wszystkich znanych mi osób - powiedział poważnie, wyjaśniając tę sprawę głowie klanu Hyuuga.
- Rozumiem - brunet kiwnął głową w geście zrozumienia. - No, to ja się z tobą żegnam. Odwiedzę jeszcze cmentarz i wyruszam. Ty przypilnuj Hanabi. Jest na ostatnim polu treningowym. Śpi na piętrze w największym pokoju, a jakby co, 27 marca ma urodziny, więc jeśli mógłbyś, upichć jej coś. Wiem, że masz do tego smykałkę. Przy okazji, mógłbyś tu zostać dopóki nie wrócę z negocjacji?
- Hai, hai... Jakbyś mógł zawiadom babcie, że obiekt misji się zmienił, a czas przedłużył. Pomogłoby mi to w razie nieporozumień - rzekł błagalnie, krzywiąc się z powodu wspomnienia o Tsunade.
- Nie martw się, załatwię to. Idź przywitać się z Hanabi. Do zobaczenia - pożegnał się.
- Do zobaczenia, miłej podróży - rzekł tylko rozciągając się w chodzie.

Punkt widzenia Naruto

   Do wskazanego pola treningowego dotarłem dość szybko, a wygląd młodszej siostry Hinaty nieco mnie zaskoczył. Teraz, gdy trochę wydoroślała, jej włosy z brązowych pociemniały na prawie, że całkowicie czarne, a oczy, w każdym razie tęczówki, trochę pociemniały, przez co można było odróżnić je od białka, co było dość rzadkie w tym klanie. Rzęsy miała w miarę długie, a brwi cienkie, zadbane. Idąc niżej mogłem podziwiać jej świetną figurę, czyli kształtne, ale małe piersi i lekkie wcięcie w talii. Nogi miała długie i zgrabne, ale nie sięgała nawet metra siedemdziesięciu centymetrów wzrostu. Ubrana była w jasnofioletowy krótki top przypominający, według mnie, stanik, pod którym miała ciemny materiał zaczynający się od piersi, do kilku centymetrów w dół, niedaleko od dwóch szczytów. Skrawek tego materiału łączył się z już jaśniejszym, ale nie jasnym fioletem, a ten połączony był z szarymi spodenkami, które przykryte były ciemnofioletową spódniczką z wcięciami z góry i dołu pozostawiając jedynie cienką część. Na rękach miała natomiast równie szare, co spodenki, mitenki*, a na szyi naszyjnik z łezką przypominającą Sharingan. Całość dopełniał fakt, że Hanabi była pochylona w moją stronę, opierając się o kolana uwydatniając przy okazji piersi.
- Witaj. my się chyba jeszcze nie znamy, sługo - rzekła prostując się i ścierając ręką pot z czoła.
- Sługo? - zapytałem rozbawiony powoli schodząc z drewnianej podłogi, wchodząc na piasek. - Ktoś musi nauczyć cię szacunku do starszych, dziecino.
- Dziecino? - prychnęła zirytowana. - Dajesz, dziadziusiu! - krzyknęła.
   Skoczyła w moją stronę uaktywniając w locie Byakugana, po czym znalazła się tuż przede mną. Wiedziałem co zamierza zrobić, więc pozwoliłem jej się trafić, by po zakończeniu przez nią techniki blokującej Tenketsu* odsunąć się na kilka metrów.
- Zablokowałam twoje ujścia chakry, nie dasz rady już walczyć.
- Jeszcze cię zaskoczę. Poza tym mam jeszcze Taijutsu.
   Wraz z wypowiedzeniem tych słów, dzięki mojej szybkości, znalazłem się tuż przed jej twarzą, schylając się do poziomu jej twarzy i uśmiechając się szczerze.
- Co się tak szczerzysz? - warknęła odchylając lekko głowę, co było błędem, gdyż natrafiła na mojego klona. - Skąd...? - zaczęła zdziwiona jego obecnością.
- Mówiłem, że jeszcze cię zaskoczę - zaśmiałem się, po czym odwołałem moją kopię od razu podcinając Hyuugę i opadając na nią. Jej nogi były skrępowane moimi, gdyż przypierały je do ziemi, a moje ręce znalazły się między jej głową. Uśmiechnąłem się, a następnie z zaskoczenia pocałowałem w usta. Na początku nie zareagowała, ale już po chwili z ociąganiem odtrąciła mnie, na co zareagowałem śmiechem.
- Gomen, nie mogłem się powstrzymać. Jestem Naruto, przez następne dwa miesiące będę pełni rolę twojej niańki.
- Hę?!

C.D.N.
________________________________________________________________________________

Ryokugan* - Zielone Oczy
Tenketsu* - punkty chakry


Witaj, mój kochany ludu! Jak niektórzy się zorientowali, parą główną będzie Naruto i Hanabi. Dlaczego akurat oni? Hmmm... Może dlatego, że chcę być oryginalny, ale też dlatego, że miałem ostatnio nieprzyzwoity sen z nimi w roli głównej. Tak, pojawią się opowiadania hentai, możecie być tego pewni. Jak możecie też zauważyć, zmieniłem też lekko styl pisania, czyli każdą nową myśl zaczynałem od nowego akapitu. Tu też pojawia się moja prośba do was. Czy robię to dobrze? W sensie, czy gdzieś przypadkiem nie wstawiłem o jedną więcej, tudzież mniej? A, i na pytania w komentarzach nie będę odpowiadał dzięki odpowiedzią, a tu, na dole posta. Możecie też zgłaszać mi, co mógłbym zmienić w szablonie. Tak, sam go robiłem, dlatego taki, przeciętny. Tak, zdaję sobie z tego sprawę.

Poza tym rozdział dedykuję MESS, czyli Oldze, bardziej znanej jako Martini, która prowadziła kiedyś bloga na onecie. Moja kochana siostrzyczka zgodziła się mi pomóc z opisaniem ubioru Hanabi na znalezionym przeze mnie pliku JPG. Wielkie Arigatou!

Chciałbym też ogłosić, że ten blog nie znajdzie się nigdy w "Blogi" po kliknięciu na mój nick. To swego rodzaju... test? Nie jestem tylko pewien, co chcę dzięki niemu osiągnąć. A, i najprawdopodobniej zgłoszę tego bloga do Ministerstwo FF o Naruto, który dość często przeglądam. Dobra, zakańczam ten wykład, gdyż zaraz może on osiągnąć wielkość dwa razy dłuższą od samego rozdziału.
Miłej nocy życzę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz